Podzielę się z Wami wrażeniami z ostatniej kolędy. W tym roku odwiedził mnie sam proboszcz. Podjechała Almera, nowa z salonu, jak to na biedotę przystało. Mam takie szczęście, że mój blok i moja klatka zawsze jest "obsługiwana" jako pierwsza., więc w miarę szybko to idzie. Kilku sąsiadów nie przyjmuje kolędy, więc ministranci byli u mnie już po parunastu minutach. Standardowa procedura. Chłopaki weszli, tak przyjmujemy, wspólne odśpiewanie kolędy i ta nieszczęsna puszka na pieniążki dla ministrantów, a raczej pancerna skarbonka. Nie wiem jak u Was, ale u mnie mają obowiązek zbierania własnie do tej skarbonki. Kiedyś było inaczej, dostali po 2zł w rękę i sie cieszyli po kolędzie. Można było kupić sobie fajne buty, grę do komputera czy słodycze. Czarni wyczuli, że mogą jeszcze więcej sie nachapać, więc dzisiaj nawet te grosze inkasują. Niby "dla ich dobra", że te pieniążki będą przeznaczone na wyjazdy dla młodzieży, pielgrzymki itp. Fakt faktem, nie widzą tych pieniędzy. Najbardziej przeraziło mnie jednak ich zmieszanie, a raczej przerażenie, gdy nie wrzuciłem nic do puszki tylko dostali w kieszeń. Ksiądz Paweł nagadał im, ze to są pieniądze kościoła i nie mogą ich zabrać, bo to grzech...
Kilka minut później przyszedł sam wielebny. Chwila modlitwy, błogosławieństwo i zaczynamy inwigilacje. Standardowe pytania. Dlaczego pod 2, 5 i 9 nie przyjmują kolędy? Pracują? W zeszłym roku też nie przyjęli, nie wiecie co sie z nimi dzieje? Jehowi? Kolejne pytania już bardziej osobiste. O prace moich rodziców (jeszcze mieszkam z rodzicami), jakie zarobki, czemu nie widać nas na mszy.. Następna część wywiadu już podchodziła pod atak. Temat mojej siostry, która mieszka za granicą z facetem i są bez ślubu kościelnego. Nawet gdyby bardzo chcieli to nie mogą, gdyż jej wybranek jest innego wyznania. To bardzo się spodobało się naszemu dobrodziejowi. W całej tej gadce zero słowa o Bogu. Taka kolęda widać.
Oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie wszedł na tematy polityki. W tym momencie już przekroczył granicę. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem łączenia kościoła z polityką. Sprawy świeckie powinny zostać świeckie. W dzisiejszych czasach już tak się niestety nie da. Gdy szkalował wyborczą, tvn itd byłem jeszcze spokojny. Każdy ma prawo oglądać i czytać to co uważa za słuszne. Jednak, gdy wyjechał, że kto glosuje na Palikota jest śmieciem i nie chce mieć nic z nim wspólnego wyprowadził mnie z równowagi dokumentnie. Jako, że ja głosowałem na partie Palikota, właśnie dlatego, że oni jako jedyni chcą się wreszcie za czarnych wziąć, poczułem się urażony. Szanowny proboszcz zaczął insynuować, że Palikot to złodziej i nie rozlicza się ze swoich milionów. Po tym spytałem się:
-A ksiądz rozlicza sie?
-Tak, rozliczam (wyraźnie poddenerwowany)
-W takim razie proszę mi wystawić fakturę lub rachunek.
W tej samej chwili poderwał się z fotela jak poparzony, krzyczał, ze jestem chamem, prostakiem, lewakiem i wyszedł. Nawet drzwi za sobą nie zamknął. Mieszkam na czwartym piętrze, a słyszałem go jak był już pod klatką, a ponoć Bóg nakazał kochać bliźniego?
Koperty oczywiście nie zostawił. Rachunku także :)
Nie wiem czy przyjdzie ktoś w przyszłym roku do nas na kolędę. Nie interesuje mnie to jednak, gdyż to była moja ostatnia kolęda u rodziców. Jak już będę "na swoim" klecha nie będzie mile widzianym gościem.